10 lutego 2015

29. Naprawdę chcesz, żeby Olek Bielecki był twoim teściem?

Na początek wyjaśnienie, dlaczego tak opornie idzie nam pisanie :)

2015-02-10 10:04:42 :: Agata
zaczyna się jak zwykle :D 84270895425634573 wiadomości, dopiero coś o Brygadzie :D

No i teraz wiecie, dlaczego tak długo nie ma nowych rozdziałów! Bo najpierw omawiamy wszystko inne naokoło! :D

___________


    - Musisz wracać do siebie? Wygonimy gdzieś Kubiaka i spędzimy razem miły wieczór. Mogę zgodzić się nawet na jakąś ohydnie przesłodzoną komedię romantyczną z tym twoim ulubionym Goslingiem albo na maseczkę na mordzie, bylebyś była ze mną – przeczesał dłonią gęste pasma jej rudych włosów i delikatnie pocałował szyję dziewczyny.
    Uwielbiał zapach Agaty; kojarzył mu się z latem, błogością i gorącym uczuciem, które narodziło się podczas pierwszego wyjazdu na tegoroczną ligę światową. Uśmiechnął się sam do siebie, spoglądając w jej zielone oczy. Oczy, które chciałby oglądać już do końca swoich dni. I pomyśleć, że niedługo będzie miał ją tylko dla siebie, bez tego rozwrzeszczanego, małego rudzielca, który nieustannie zabierał mu jego ukochaną.
    - Muszę, Zbysiu – Aga wzbiła się na palce i musnęła delikatnie jego usta, głaszcząc jego brodę. Tak bardzo lubiła czuć pod palcami jego nierówny zarost. – Widziałeś, jaki cyrk odstawiła na lotnisku. Teraz pewnie siedzi w pokoju i próbuje zhakować ten nieszczęsny numer. Czy tego chcesz, czy nie, to moja najlepsza przyjaciółka. Zawsze będę się o nią martwić.
    Pokiwał ze zrozumieniem głową i wpił się w jej usta. Jeszcze tylko parę dni, Zbyszku, parę dni i ta mała menda zniknie z waszego życia, powtarzał sobie w głowie. Co prawda, zaczął ją akceptować, ba!, nawet polubił młodą Bielecka, ale gdy tylko pojawiała się w pobliżu, natychmiast skupiała na sobie całą uwagę Agaty. Doskonale wiedział, że przyjaźń jest ważna, ale nie do tego stopnia, by przebywać ze sobą non stop, a jeśli nie, to wisieć na telefonie. Na przykład Michał potrafił zrozumieć, że Zibi chce spędzić z Agą trochę czasu sam na sam i nie plątał się ciągle pod nogami, tylko siedział grzeczne w pokoju z nosem w telefonie, który ostatnimi czasy wręcz przyrósł mu do ręki albo grał na laptopie. Właśnie… z nosem w telefonie?!
    Czerwona lampka zapaliła się w głowie atakującego i po chwili wszystko już wiedział. Chwycił za klamkę i wszedł do pokoju z numerem 502, w którym panował względny półmrok. Zapalił światło i zauważył, że jego przyjaciel leży ma boku z zamkniętymi oczyma, a jego elektryczne cudeńko spoczywa obok niego. Dałby sobie rękę obciąć, że udaje, że śpi. Przecież gdy spał, to mlaskał, gadał, chrapał i wydawał milion innych odgłosów. Potrzeba fizjologiczna była jednak większa niż chęć zrugania Michała Kubiaka, dlatego pierwszą rzeczą, jaką zrobił było pójście do toalety, z której wyszedł dokładnie dwie minuty później, wcześniej sprawdzając, czy zostawił toaletę w należytym porządku, bo jeśli wpadłaby tutaj Agata i zobaczyła nieopuszczoną deskę… No, zdenerwowałaby się nieco. Stanął w progu łazienki i jeszcze raz spojrzał na przyjaciela.
    - To ty wysyłasz te pseudo romantiko esemesy do Bieleckiej. Wiem o tym.
    - Taa, jasne. Niby skąd ci to przyszło do głowy? – wymruczał Kubiak, nawet nie otwierając oczu.
    - Podczas ostatniego wyjazdu spiskowałeś z Agatą. Jak mniemam, wtedy wyżebrałeś od niej numer do tego małego demona. Wypierała się, ale ja i tak wiem, kiedy moja dziewczyna kręci. Dwa; z tym telefonem to chodzisz nawet do kibla, co sam przyznasz – jest nieco dziwne, skoro wcześniej walał się po całym pokoju i używałeś go tylko do codziennych rozmów z mamusią. A po trzecie? Takie dziecinne zachowanie pasuje mi tylko i wyłącznie do ciebie. No, może jeszcze do Kurka i Jarosza, ale Rudy żonaty, a Kuraś najbardziej kocha sam siebie, więc stanęło na tobie.
    - Pomyślałby kto, że ty taki mądry jesteś. Normalnie Sherlock Holmes dla ubogich – prychnął Misiek, obracając się na drugi bok. Pieprzony Bartman, zbyt dobrze go zna. Nieważne jak bardzo starałby się ukryć przed nim, że coś go gnębi, i tak zawsze wszystko wyniucha i zacznie pchać swojego nochala w michasiowe sprawy.
    - No na pewno bardziej niż ty, skoro potrafię zagadać do dziewczyny, która mi się podoba, a nie cyrkuję z esemesami, jakbym był w gimnazjum. Jesteś taka słodka, kiedy się denerwujesz – nakreślił palcami cudzysłowie i starał się zaintonować głos Michała. - Normalnie śmiech na sali – odgryzł się przyjacielowi, siadając na swoim posłaniu.
    - Ta, zajebiście zagadałeś. Nie pamiętasz, jak na początku opierdalała cię na każdym kroku? Dopiero wtedy, gdy jak jakiś jaskiniowiec, pocałowałeś ją po meczu coś się ruszyło, kojarzysz? Więc nie ucz ojca dzieci robić. Powoli, dokładnie, jakoś ją zdobędę – Michał usiadł na łóżku i rozłożył wygodnie swoje długie nogi.
    - Na razie to robisz z siebie tylko debila. Dziwne, że nie jest aż tak kumata, by zapytać kogoś o ten numer. Jak się dowie, że to ty, to przecież nogi z dupska ci powyrywa. Ona jest przecież nienormalna! Pamiętasz, jak kopała cię po kostkach przed meczem? To wariatka jest.
    - Nie mów tak o mojej prawie dziewczynie! – obruszył się Michał i rzucił w przyjaciela poduszką. On Agaty nie obraża i Zibi o Aleksandrze też nie powinien mówić w ten sposób.
    - A widzisz, gdybyś potrafił się dobrze zakręcić, nie byłaby prawie dziewczyną. Dupa jesteś, nie facet.
    - To niby co mam zrobić? – brwi Kubiaka powędrowały ku górze. Zibi Bartman specem w zdobywaniu kobiet? Fakt, miał ich na pęczki, ale tak naprawdę to Agata jest jego pierwszą, poważną dziewczyną. Te wszystkie przelotnie romanse przecież się nie liczyły.
    - Przede wszystkim przestań do niej wypisywać i powiedz jej to prosto w twarz, a nie wypisujesz jak jakiś matoł z podstawówki. Po ile wy macie lat, co? Wóz albo przewóz. Jest jeszcze jednak kwestia, której chyba nie przemyślałeś – Bartman podrapał się po głowie, widząc badawcze spojrzenie swojego przyjaciela. – Naprawdę chcesz, żeby Olek Bielecki był twoim teściem?



    Poproszenie ojca, aby kupił wtyczkę z Internetem do komputera była dosłownie nieziemskim pomysłem. Dzięki temu teraz, będąc w Bułgarii, w obcym kraju, gdzie zwyczaje na pewno są inne niż w Polsce, mogła mieć Internet nawet na hali. Fakt, w hotelu i tak było wifi, ale w mnóstwie innych miejsc już go nie było. A co miałaby Aleksandra robić w przerwach w trakcie meczu? No tak, pewnie powinna pracować. Ale przecież nie bez powodu się mówi, ze faceci nie mogą robić kilka rzeczy jednocześnie, za to kobiety mają świetną podzielność uwagi. Szybko podliczyła to, co miała podliczyć, a teraz mogła przejrzeć chociaż ze dwie strony kwejka w przerwie. Już tak nie przeżywała meczu, chociaż w odległości kilku metrów znajdował się ten dam trener Rezende, na którego zdążyła już raz nakrzyczeć. Już tak nie przeżywała, jak wcześniej, choć to przecież była Brazylia. Mecz się przeciągał, choć w czwartym secie na ośmiopunktowa przegrana najwyraźniej podniosła morale drużyny. Został tylko ten ostatni, decydujący set, a Bielecka miała minę, jakby ją to wszystko naprawdę nie obchodziło. W końcu kwejk jest o niebo ciekawszy.
    W przeciwieństwie do przyjaciółki, która najwyraźniej wiodła prym wśród polskich kibiców, którzy przybyli do Sofii. Alex dałaby sobie rękę uciąć, że to właśnie głos Borkowskiej słyszy najbardziej, nawet jeśli siedziała przy stoliku statystyków, a przyjaciółka śpiewała na trybunach. Śpiewała? Wręcz ryczała. Darła się. Jak i wszyscy tam zebrani. Cóż, emocje zawsze robią swoją.
    Tym razem emocje były pozytywne, bo trudno się nie cieszyć, kiedy się wygrywa z wielką Brazylią. I to już któryś raz w tym sezonie. Nawet Bielecka się uśmiechnęła. Bo to był kolejny krok w stronę wygranej.
    Nic dziwnego, że później Aga miała zachrypnięty głos i ledwie było ją słychać. Ale nawet mimo tego, nuciła sobie jeszcze coś pod nosem, choć zrezygnowała ze zbiorowych śpiewów w autobusie, siadając z przyjaciółką. Najprawdopodobniej dlatego, że ta ją o to poprosiła, bo inaczej pewnie znów brylowałaby w towarzystwie, tańcując w przejściu między siedzeniami. Zamiast tego siedziały obie spokojnie gdzieś na przodzie autokaru, próbując się troszkę odciąć od tych pokrzykiwań i dudniącej muzyki z tyłu pojazdu. Chwilę gapiły się na tyły siedzeń przed sobą, nie odzywając się. W końcu jakoś tak się zmęczyły, a do tego Agatę cały czas drapało w gardle. Trzeba będzie jakiś cholinex wziąć albo herbatkę z miodem wypić. Prędzej to drugie, bo gdzie w Bułgarii się cholinex kupi?
    - Słuchaj, Aga, bo z tym telefonem…
    - A ty sobie jeszcze nie odpuściłaś? – zdziwiła się Agata, choć Aleksandra tak naprawdę ledwo usłyszała, co mówi. W efekcie trochę bliżej się przysunęła, aby wszystko dobrze usłyszeć.- Może to po prostu jakaś pomyłka, a jak nie odpisujesz, to ktoś myśli, że nadal ma dobry numer.
    - Tak, pomyłka, zwłaszcza, jak ktoś użył mojego imienia, nie? – wymruczała z odrobiną ironii.- To musi być ktoś z nich i najwyraźniej dobrze się bawi, tak sobie ze mnie kpiąc.
    - Och, daj spokój, po co któryś z nich miałby to robić?
    - Bo mnie nie lubią?
    „A dziwisz im się?” miała ochotę spytać Agata, powstrzymała się jednak, nie chcąc teraz urazić Bieleckiej. Chociaż jako przyjaciółka powinna jej powiedzieć kilka prawdziwych słów i uświadomić, jak się zachowuje. W tym momencie jednak wolała milczeć.
    - Mogę sprawdzić w twoim telefonie, czy nie masz zapisanego tego numeru? – drążyła Alex.
    W pierwszym momencie Aga spojrzała na nią jak na kosmitę, do tego z wyraźną dezaprobatą, ale koniec końców pokręciła głową i wręczyła jej telefon. W głowie po cichu gratulowała sobie przezorności, bo domyśliła się, że coś takiego może nastąpić i zawczasu usunęła numer Kubiaka z książki telefonicznej.
    - No nie masz tego numeru – przyjaciółka oddała jej telefon, wyraźnie zawiedziona.- No ale w końcu nie musisz mieć numerów ich wszystkich, może to któryś z tych, których numeru nie masz…
    Agata znów pokręciła głową.
    - Jaka ty uparta jesteś – szepnęła, bo głośniej nie mogła.- Daj spokój, nawet jeśli lubią robić dowcipy, to przecież wiedzą, że ciebie nie należy ruszać, bo się odegrasz o wiele gorzej – już mówiła cokolwiek, aby tylko odciągnąć Aleksandrę od tego pomysłu.
    Choć w sumie nie dziwiła się temu, że jest taka zawzięta i nie da sobie wmówić czegoś innego. W końcu po treści esemesów można było się zorientować, że pisze je ktoś, kto jest na miejscu i ją obserwuje. To logiczne. A do logiki matematyczki nie można się było przyczepić, w końcu umysł miała typowo analityczny.
    - Może ja po prostu rano na stołówce zadzwonię na ten numer i zobaczymy, czyj telefon się odezwie, co?
    Teraz to Agata spojrzała na nią z prawdziwym przerażeniem w oczach. Zaraz jednak to zamaskowała.
    - Daj spokój, mówię ci, że to żaden z nich – machnęła ręką dla podkreślenia swoich słów.- Tylko się rozczarujesz, bo nie udowodnisz tego, co chcesz.
    - Ale ja muszę wiedzieć!
    - A ja ci mówię, że to żaden z nich, nie możesz mi uwierzyć?
    - Więc kto?
    - Nie wiem, może któremuś z Włochów się podobasz, a Łasko pomógł napisać esemesa po polsku czy coś…
    - Aga, Włochów nie ma w final six…
    - Ach, rzeczywiście…
    Brwi Aleksandry podsunęły się do góry. Nie dość, że Włochów nie ma w Sofii, o czym Agata powinna wiedzieć o wiele lepiej niż Alex, to do tego jeszcze nie mają polskich numerów telefonów. Logiczne myślenie przyjaciółki coś nie bardzo działało w tym momencie, a Bielecka odnosiła wrażenie, że na wszystkie sposoby próbuje jej wmówić, że pomysł z dzwonieniem na ten numer nie przyniesie skutku. Tylko dlaczego miała, wrażenie, że właśni odwrotnie, że przyniesie skutek, tylko że Agata próbuje to ukryć?
    - Więc co, będziesz dzwonić rano? – dopytała Borkowska, trochę niepewnym głosem, co dało się dosłyszeć, mimo chrypnięcia.
    No i bingo, to tylko potwierdziło podejrzenia Alex.
    - Nie – odezwała się po chwili namysłu.
    A na twarzy Agi dostrzegła wyraźną ulgę. Cóż, czyli trzeba będzie zadzwonić, tylko po prostu tak, aby o tym nikt nie wiedział.




            Trening treningiem, ale zakupy były o niebo ciekawsze. Zwłaszcza, że Mieszko stwierdził, że do roboty jest raczej niewiele, w końcu to tylko trening. Trzeba było zrobić tylko dwie analizy ataków Kubańczyków, żeby wysnuć odpowiednie wnioski, opowiedzieć o tym trenerom, no i pod to zrobić trening. A skoro Mieszko się tym zajął, to spokojnie mogły sobie pobuszować po sklepach. Tak naprawdę nie mając w zamiarze niczego kupować, samo oglądanie niekiedy jest fajne.
            Choć Agata najwyraźniej była zdeterminowana, aby coś kupić. Problem w tym, że Alex miała wyznaczoną konkretna godzinę, do której ma wrócić, aby wszystko szybko podliczyć. To była prawda w połowie. Fakt, musiała wrócić i wszystko policzyć, ale chciała też jeszcze coś załatwić w taki sposób, aby Aga o tym nie wiedziała. Zostawiła więc przyjaciółkę na zakupach, a sama dotarła do hali treningowej, mając przy okazji zamiar zabrać się z wszystkimi później do hotelu.
            Załapała się jeszcze na końcówkę treningu. Stanęła z boku, obserwując wszystko w milczeniu. Nie ruszyła się z miejsca, kiedy cała drużyna zeszła z boiska, pozbierała swoje rzeczy i ruszyła w stronę szatni. Przyglądała się im z uwagą, chcąc się dowiedzieć, w jakim kierunku dokładnie pójdą. I się dowiedziała. Poleciała więc od razu do Mieszka, podliczyli wszystko w tempie dosłownie ekspresowym, a potem poszła śladami siatkarzy.
            Gwar rozmów i szum wody doprowadziły ją do konkretnych drzwi. Stała pod nimi chwilę, nasłuchując, czy nikt nie raczy teraz wyjść. Ale raczej żaden nie miał takiego zamiaru, zawzięcie o czymś dyskutowali. Poza tym, wodę nadal słyszała. A kiedy ucichła, Bielecka doszła do wniosku, że to jest dobry moment, aby przejść do ataku. Najpierw weszła w ustawienia w telefonie i zastrzegła swój własny numer, aby nie wyświetlał się u nikogo, do kogo będzie dzwonić. Potem weszła w esemesy, odnalazła te od nieznanego numeru i kliknęła na niego, choć jeszcze nie nacisnęła guzika „połącz”. Musiała się do tego nastawić psychicznie. Pół minuty wystarczyło, bo po tym czasie słyszała już sygnał połączenia.
            Za to drugie ucho dosłownie przykleiła do drzwi. I cóż, nie myliła się, bo chociaż cicho, to jednak dosłyszała nagle grający telefon. Melodia była dziwaczna, nie znała jej, ale za to usłyszała lepiej, bo gwar rozmów nagle przycichł.
            - Telefon komuś dzwoni, słyszycie? – nie potrafiła rozróżnić głosów, bo były trochę przytłumione.
            - Żółte tulipany? Taka tandeta? Czujecie to?
            - Tandeta?! Najwyraźniej też słuchałeś, skoro znasz!
            - Odbierzcie to w końcu, bo nie dam rady tego dłużej słuchać!
            - Ale gdzie jest ten pieprzony telefon!?
            W tym samym momencie usłyszała „tak?” w słuchawce. Głos rozpoznała i, cóż, wszystkie złudzenia się rozwiały. Bo cały czas miała rację. Od razu się rozłączyła, nie mówiąc ani jednego słowa.
            - Ktoś sobie jaja robi, bo nie dość, że zastrzeżony, to się rozłącza jeszcze! – usłyszała za drzwiami głos pełen złości, ale już wiedziała, do kogo należy.
            Wybrała numer jeszcze raz. I znów słyszała sygnał połączenia.
            - No i dzwoni jeszcze raz! – dotarło do niej zza drzwi.
            Chwyciła lekko za klamkę. Potem delikatnie ją nacisnęła i uchyliła drzwi. Dźwięk przy uchu i głos, który usłyszała podwójnie powiedziały jej, że Michał odebrał połączenie. Ale wtedy Aleksandra szerzej otworzyła drzwi, stając w progu i nie przejmując dużą grupą w większości półnagich siatkarzy, którzy teraz dokładnie co do jednego mieli wzrok skierowany właśnie na nią. Patrzyła tylko na jednego. Na Kubiaka, który trzymał telefon przy uchu. Wolno opuściła rękę ze swoim telefonem, nie spuszczając z siatkarza wzroku.
            Zauważył ją. Nie potrafiłaby określić wyrazu jego twarzy w tym momencie. Na pewno nie był szczęśliwy. Bielecka też zresztą nie była szczęśliwa. Jak mogłaby być, skoro właśnie w tym momencie dowiedziała się, że wszyscy ją okłamywali?
            - Jak mogłeś…? – nic innego nie była w stanie powiedzieć.

9 komentarzy:

  1. Jest taka reklama, a w niej słowa "szok i niedowierzanie..." cytat idealnie pasuje do tego co dziś zobaczyła gdy weszłam na str. bloggera.
    Czytając to co dziś opublikowałyście miałam wrażenie, że coś się rozwiąże. Tajemnica rozwiązana, ale przerwałyście w najlepszym momencie! Nie fair :C
    Czekam na dalsze rozdziały :3
    Pozdrawiam, Czosiek

    OdpowiedzUsuń
  2. No i patrzcie. Wyszło nie tak jak biedny Kubiaczyna chciał, chociaż jakby mi ktoś odwalił taki numer to też bym była pewna, że mnie wkręca i się bawi moim kosztem.
    Doczekałam nowej Brygady :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę poprawiłyście mi humor dodając ten rozdział :)
    "Naprawdę chcesz, żeby Olek Bielecki był twoim teściem?" - to mój ulubiony tekst na dzisiaj :)
    Czekam na next i oby pojawił się szybciej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zobaczyłam ten rozdział w spisie nowości to tak strasznie się ucieszyłam! świetne! ♥ Ciekawe co Kubiaczek wymyśli? Szczerze to stoję po jego stronie, według mnie Bielecka jest niezrównoważona uczuciowo, chociaż może sama pewnie taka jestem, ale nie umiem tego dostrzec. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Już myślałam, że się nie doczekam!:D
    Popieram dziewczyny - Bielecka powinna wziąć się za siebie i też trzymam stronę Kubiaka, chociaż faktycznie uroczo śmierdzi gimnazjalistą :D
    p,
    G

    OdpowiedzUsuń
  6. :oooo biedna Alex teraz będzie rozpaczać ale może dzięki temu jakoś pogada z nią Michał i wyzna jej prawde i że ją kocha hmmm czekam na następny ! :D
    M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no serio? W takim momencie?! Dawno wam się chyba nie oberwało xD. Kiedy oni w końcu się zejdą? No ludzie ileż można! Rozdział świetny 😉 Mam nadzieje że kolejny rozdział będzie nieco szybciej 😜 Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteścieeeeeeeeeeee! ♥
    Kubiak to debil, zamiast normalnie z nią porozmawiać,to tylko kombinuje,no,i po co? Nic mu to nie dało,a teraz wgl może być mu ciężko przekonać do siebie Bielecką... co tam jej tatuś, to ew w przyszłości teściu, z córką musi się dogadać...
    Jakoś ciężko to widzę, chociaż mam nadzieję, że i ona zauważy, że Kubiak jest dla niej ważny, o ile nie najważniejszy :)
    Myślenie Bartmana bardzo dojrzałe, tym bardziej , że mógłby się postawić sam na miejscu swojej dziewczyny, która by Go odciągała od Kubiaka...To chyba nic miłego...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że wróciłyście. Ciekawe ile jeszcze namieszacie zanim się pozwolicie im się zejść.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń